sobota, 1 listopada 2014

Pasiaste piżamy nie zawsze kojarzą się z bezbronnym snem


Tytuł: Chłopiec w pasiastej piżamie
Tytuł oryginalny: The Boy in the Striped Pyjamas
Autor: John Boyne
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 202


 

"Pewnego popołudnia, wróciwszy ze szkoły, Bruno ze zdumieniem stwierdził, że pokojówka Maria, która wiecznie chodziła ze spuszczoną głową, zapatrzona w dywan, wyciąga mu z szafy wszystkie ubrania i pakuje do czterech drewnianych skrzyń."


Ciężko mówi się o książce, której ekranizację widziało się tysiące razy. Powiedzmy więc, że powstrzymam się od subiektywnej opinii. Chyba po raz pierwszy umieszczę tu stricte recenzję.
Bruno to 9-letni chłopczyk mieszkający w dobrym domu w Berlinie. Ma trójkę wspaniałych przyjaciół, z którymi zawsze może się pobawić i trochę denerwującą siostrę, ale tak sądzi się o każdym z rodzeństwa.
Taki stan rzeczy zmienia jednak awans ojca Brunona. Hitler (przedstawiony jako Furia, niski mężczyzna z krótko ostrzyżonymi włosami i wąsikiem zaledwie dostrzegalnym, który sprawia wrażenie jakiejś fanaberii, czy może kawałka zostawionego przez nieuwagę przy goleniu) wiąże z nim jakieś ogromne nadzieje i nic nie może stanąć na drodze jego postępu w pracy - takim sposobem cała rodzina musi się przenieść do nowego domu. 
Dom ten, stojący w Po-święciu (idąc drogą domysłów, mogę chyba wysnuć, że chodzi tu o Oświęcim) wydaje się chłopcu już od samego początku nudny. Dodatkowo, nie ma tu nikogo, z kim można by było się pobawić, czy nawet porozmawiać. Z siostrą się nie da, bo to przecież Beznadziejny Przypadek.
W końcu Bruno wpada na wspaniały pomysł, aby pobawić się samemu w odkrywcę - przecież to jego marzenie, by odkryć coś, co tylko czeka na odkrycie. I takim sposobem poznaje Szmula, chłopca, z którym łączy go bardzo wiele, a dzieli tylko pochodzenie. Czy jednak to pochodzenie nie stanie im na drodze do niezwykłej i niepowtarzalnej przyjaźni? O tym będziecie musieli przekonać się sami, czytając tę chudziutką książkę (o ile jak ja, nie popełniliście obejrzenia w pierwszej kolejności filmu).
Jeśli chodzi o małe porównanie filmu z książką - moim zdaniem w filmie koniec został o wiele lepiej rozwiązany. Ma większy rozmach, może to dlatego jest takim bestsellerem. W książce brakowało mi takiej dramatyczności. Dodatkowo, była pisana językiem dość lekkim tak jakby książka powstała dla dzieci. Nie pokazuje dobitnie okrucieństwa wojny, czego bardzo mi brakowało, jakkolwiek okrutnie to nie brzmi.
Musze jeszcze wspomnieć o czymś, co mnie trochę denerwowało w tej książce, otóż miała trochę błędów stylistycznych. Redakcja chyba totalnie zapomniała o myślnikach przy dialogach, bo wtrącenia autora zlewały się z kwestiami bohaterów.

"Rzecz jasna, zdarzyło się to wszystko dawno temu i nie powtórzy się już nigdy. 
Na pewno nie w naszych czasach."