niedziela, 22 grudnia 2013

"Pianista" Władysław Szpilman

Tytuł: Pianista
Autor: Władysław Szpilman
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 216



"31 sierpnia 1939 roku nie było w Warszawie już prawie nikogo, kto byłby zdania, że wojny z Niemcami można jeszcze uniknąć, i tylko niepoprawni optymiści były przekonani, że Hitler przestraszy się nieprzejednanej postawy Polski"

Fanką "Pianisty" w reżyserii Polańskiego jestem przeogromną, film cały czas jest jednym z moich ulubionych, więc przeczytanie książki, która była napisana jeszcze przed filmem, było oczywiste.
Książka ta, to wspomnienia znanego polskiego pianisty i kompozytora żydowskiego pochodzenia. Jestem pewna, że większość osób zna ten film, a nawet go oglądało. Polański odwalił kawał dobrej roboty obsadzając w rolach amerykanów i robiąc z tego światowy hit. Nie o filmie jednak dzisiaj, lecz o książce.
Akcja książki rozpoczyna się we wrześniu roku 1939. Szpilman gra wtedy nokturn cis-moll Chopina. Grę przerywa mu bombardowanie całej Warszawy. Szpilman jest zmuszony wrócić do domu, aby tam poczuć uczucie więzienia. Pianista mieszkał na terenie, w którym zbudowano getto, aby oddzielić Żydów od reszty miasta, dzięki czemu miał własne mieszkanie i nie musiał się nigdzie przenosić. Od tego momentu musi wraz z rodzicami, bratem i dwiema siostrami przeżywać piekło. Aby przeżyć, muszą posprzedawać większość swoich kosztowności, w tym także pianino. Nie oznacza to jednak, że pozbawiono go gry na pianinie. Grał dalej w kawiarni, w której spotykali się sami najgorsi ludzie. Był jedyną osobą, która musiała utrzymywać całą 6-osobową rodzinę.
W końcu cała ich rodzina została wywalona z domu na dwór, aby tam wraz z rodziną czekać na pociąg do Treblinki, na pewną śmierć. Kiedy Szpilman stoi w kolejce do wagonu, ktoś usuwa go z niej, dzięki czemu udaje mu się przeżyć następne kilka tygodni. I tak zaczynają toczyć się jego losy podczas wojny.
Zanim wybuchła wojna Szpilman grał nokturn cis-moll Chopina. Hitler przerwał jego grę, aby los dał mu przeżyć całą wojnę i pozwolił grać ten sam nokturn cis-moll w Polskim Radiu, tuż po wojnie.
Trzeba przyznać, że jego historia jest wręcz filmowa, jakby nie napisana przez życie. Jednak to działo się naprawdę.
Mimo że oglądałam już film, książka wywarła cudowne wrażenie. Co prawda, przewijały się w mojej głowie obrazy z filmu, nie zaważyło to jednak na ocenie. W książce ukazane są wszelkie emocje związane z poszczególnymi scenami. Mimo że - jak pisał syn tytułowego pianisty - Szpilman nie był pisarzem, to książka jego jest cudowna i jest w niej ukazane to, co powinno.
Muszę też pochwalić pomysł na uzupełnienie książki fragmentami z pamiętnika Wilma Hosenfelda, jednego z tych Niemców, którzy mimo swojej służby, mogli naprawdę nazwać się Człowiekiem. Wyjaśnia to w pewien sposób reakcję kapitana na ujrzanego w gruzach jednego z warszawskich domów pianistę.

"Postaram się, żeby już wkrótce pojawiło się tam drzewko dla kapitana Hosenfelda, zroszone wodą z Jordanu. Kto je zasadzi? Władysław Szpilman, a pomoże mu w tym jego syn Andrzej."

czwartek, 12 grudnia 2013

"Tylko ja sama" Roma Ligocka

 Tytuł: Tylko ja sama
Autor: Roma Ligocka
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 412
 


 "Przez całe życie chciałam przypomnieć sobie ojca."

"Tylko ja sama" to trzecia książką Romy Ligockiej, jaką udało mi się przeczytać.
Muszę zacząć od tego, że okładka tej książki jest cudowna. Jest trochę psychodeliczna, pełna smutku i bólu. I wprawdzie taka jest ta książka. Nadzwyczajna w swoim cierpieniu. Ktoś by jednak powiedział, że to nic nadzwyczajnego. Autorka jest bowiem Żydówką, która przeszła wiele w czasie wojny, jak i po niej. Więc co w niej takiego nadzwyczajnego? Otóż Ligocka, mimo tego przerażającego świata o jakim opowiada, pisze jakoś tak lekko i przystępnie.
Pozycja ta jest napisana w sposób chronologiczny. Każdy rozdział, to nowy miesiąc, dzięki czemu widzimy, że mimo prosto płynącego czasu jej myśli są nie tylko Tu i Teraz, ale także gdzieś Wczoraj, gdzieś Tam w strasznych czasach.
Jest to jakby kontynuacja "Dziewczynki w czerwonym płaszczyku". W tej książce jednak widzimy już dorosłą kobietę, która chce ułożyć sobie życie. Sęk w tym, że jest jeszcze dzieckiem, którym nie mogła być za czasów wojny. W czasie czytania dowiadujemy się o miłości jej życia, z którą żyje w wolnym związku. Jest właściwie kochanką, ale czytający dobrze wie, że im obydwojgu się to należy.
Ta dorosła kobieta, która jest jeszcze bezbronnym dzieckiem zostaje poddana próbie. Zostaje zaburzona jej świadomość. Świadomość, że jej ojciec być bohaterem. Próbuje więc z całych sił dojść do tego, kim był jej tata i co robił podczas wojny.
W książce widzimy dwa główne wątki. Miłość i pragnienie odkrycia prawdy o ojcu. Są całkiem odległe i wcale się nie łączą, ale tworzą jakąś jedną całość, która z żadnej strony nie przeszkadza.
Zdania na temat tej książki są podzielone. Niektórzy ją uwielbiają, inni nie rozumieją. Ja jestem gdzieś pomiędzy. Romę Ligocką szanuję, za to co przeszła. Była wspaniałą kobietą i widać to po tym, jak pisze, jakie wartości są dla niej ważne. Jednak coś mnie od niej odpycha. Sama nie wiem co, bo i jako kobieta i jako autorka jest w porządku. Jednak jakoś jej tak za dużo wszędzie. Jestem przyzwyczajona, że książki o wojnie nie są tak oblegane, jednak jej pozycje były bestselerami.
Mimo wszystko podjęta przez nią próba odnalezienia informacji o ojcu jest zachwycająca. Gdyby nie to, książka by zapewne nie powstała. Wiadomo, że chciała obronić dobre imię swojej rodziny. 

"Tylu rzeczy w życiu szukałam. A zawsze odnajdowałam jedynie samą siebie."